Wojtek Dorosz w swoim wywodzie – Uratuj gospodarkę i planetę skłonił wszystkich do popuszczenia wodzy fantazji. Jakiego wyboru byłby zdolny dokonać każdy z nas, jeśli mógłby sobie pozwolić na jeden z obecnych na rynku supersamochodów? Kryteria wyboru nie były tak oczywiste jak właściwości trakcyjne czy chociażby cena. Wybrane auto miało być krótko mówiąc męskie.
Przyszło mi do głowy, że przecież nie trzeba mieć milionów na koncie, żeby wybrać cztery kółka lepsze od wszystkich innych. Mniejszy budżet trzeba będzie nadrobić godzinami spędzonymi w garażu, ale na dobrą sprawę, kto tego nie lubi?
Na wstępie musimy odpowiedzieć sobie jak rozsądna musi być jego cena. Ja nasz hipotetyczny budżet wyznaczam na 5500 PLN. To chyba wystarczy na samochód, który bez pomocy lawety sprowadzimy z drugiego końca Polski. Nie będzie on przy tym starszy od autora tego tekstu;)
Aut za takie pieniądze jest multum, ale męskich tylko kilka. Oczywistą dla mnie rzeczą jest, że nie będziemy kupować vanów, małych miejskich hatchbacków, którymi jeżdżą przedszkolanki, czy pseudo prezesowskich sedanów, albo kombi. Przez mój uraz wynikający z dwukrotnego dachowania nie zgadzam się również na kabriolet. Pozostaje wobec tego coupe.
Sportowe coupe – dodam chytrze. Bo to w moim mniemaniu jest to ucieleśnienie marzenia o sportowym aucie na co dzień. Z naszego budżetu wynika również, że będziemy mieli do czynienia ze sportowym coupe lat 90-tych. Czujecie ten klimat „Młodych Wilków”?
BMW E36
Po zniknięciu zdrowych modeli e30 z rynku aut używanych jego następca obejmuje teraz zaszczytny tytuł Bolidu Młodzieży Wiejskiej. Od samego początku wydawał mi się bardziej dresiarski niż poprzednik. Na szczęście wszechobecny internet, piętnowanie wiejskiego tuningu i dostęp do projektów z najwyższej półki zmieniły nasze podejście do motoryzacji.
Drifting, który jest w Polsce już w pełni rozwiniętą dyscypliną pochłonął co prawda sporą ilość beemek z najmocniejszymi silnikami, ale bez problemu znajdziemy modele utrzymane w seryjnym stanie. Najgrubszej modyfikacji jakiej możemy się spodziewać jest chyba M-pakiet zaczerpnięty z modelu M3. Ten poza obrzydliwymi lusterkami nawet mi się podoba. Jest przecież owocem pracy niemieckich projektantów, wobec tego pasuje do nadwozia jak ulał.
Jeśli odrzucają was dawne stereotypy, to muszę przyznać, że coraz trudniej w E36 znaleźć łysego pana po trzydziestce. Ci już jakiś czas temu przesiedli się na wyższe i bardziej charyzmatyczne modele. Te same, którymi 20 lat temu jeździli dyplomaci, albo dyrektorowie banków tuż przed emeryturą. Każdy dodaje sobie animuszu na swój sposób
Wiecie kiedy najbardziej mi brakuje bawarki (której swoją drogą nigdy nie miałem)? Nie pod dyskoteką, nie pod szkołą, ani tym bardziej na stacji benzynowej.
W porze roku takiej jak ta. Kiedy lada dzień można się spodziewać przymrozków i symbolicznych opadów śniegu. Kiedy wyglądam przez okno na pierwszą warstwę białego puchu i myślę sobie jak bardzo chciałbym mieć RWD, a mój sąsiad odpala swojego rajdowego malucha i jedzie polatać po mieście;)
Więcej o autach, które zawsze mi się podobały, a nigdy nie było mnie na nie stać już wkrótce. W przyszłym tygodniu dowiecie się jak zrzucić z fury więcej kilogramów, więc zaglądajcie na bloga od czasu do czasu.
Narta!
zdjęcia:
stancenation.com
filmpolski.pl
auto-tu.pl
E36 nie jest złe, ale osobiście marzy mi się E30. Auto zdecydowanie bardziej zwarte, lżejsze i znacznie bardziej kultowe.
Przy nim E36 wydaje się ociężałe i… no właśnie – „dresiarskie” 😉
Ja też – u siebie w garażu z miłą chęcią powitałbym każdą BMK-ę począwszy od e30, ale z wyłączeniem 36. Akurat to auto nigdy do mnie nie przemawiało.
Ale fajne zdjęcie z przeszłości 🙂